Drogi Księże
Miałem 15-go przysłać rozkład moich zajęć. Mam go już gotowego i miałem wczoraj napisać, ale się nie zabrałem z powodu drobnych przeszkód. Dziś też listu nie dokończę, bo Rodzice dziś przyjechali i jest już późno.
Szczegółowy plan od kilku dni zrobiłem, ale jeszcze zmiany w wykładach będą. Najgorsze to, że nie ma pewności, czy od razu do niego się zastosuję. Punktualne wstawanie od tygodnia usilnie staram się dotrzymać: 4 razy wstałem od razu, a 4 nie. Tak trudno dać sobie z tym radę, ale i to już duży postęp i mam nadzieję, że wkrótce się to ustali. Gorzej jest z nauką fizyki do egzaminu. Czas na to przeznaczony jakoś się rozłazi, a nawet choć siedzę i uczę się to tak mało w głowę wchodzi i tak nie umiem pamięci wysilić. Gdy wykładów uważnie słucham, to bardzo mnie męczy. Bardzo już dawno porządnie na wykłady nie chodziłem i to pewnie dlatego. Myślę, że wkrótce przyzwyczaję się do tego.
Czasem upadki się mnożą, rano nie wstaję, przez dzień nic prawie nie zrobię i tak wtedy nie wiedzieć co z sobą robić, jak z takiego stanu bezwładności i przygnębienia się wyrwać. Tak bardzo zabija mój czyn to mylenie, o którym pisał mi kiedyś Ksiądz. Rano, jak w tej sekundzie kiedy mnie budzą (lub budzik) nie wstanę, to potem ani rusz! Godzina lub 2 ciągle chcę wstawać i nie mogę. Było teraz bardzo zimno, od dziś palę, więc też lepiej pójdzie wstawanie. Codziennie rano robię gimnastykę i oblewanie zimną wodą (chyba, że bardzo późno wstanę). Na spanie przeznaczam prawie 9 godzin, bo tyle śpię, a nie ma wymówki przy wstawaniu, później coś się obetnie. Łóżko tak sobie urządzam by było twarde.
Nie wiem jak sobie urządzić czytanie duchowne. Na razie czytam (kończę) II tom „Św. Pawła” Tanarda . Bardzo mnie zajmuje i korzystam z tego. Nie wiem co potem wziąć. Najchętniej żywot jakiegoś świętego. Chciałbym prócz tego mieć coś do rozmyślania i w ogóle rozmyślania się nauczyć. Od czasu do czasu udaje mi się to czasem przed spowiedzią np. droga krzyżowa, psalmy, Tomasz a Kempis , jakiś rozdział z „Rozmyślań dla kleryków” ks. Brauchereau, Marmiona, ks. Teodorowicza . To takie przygodne zależne od usposobienia. Chciałbym systematycznie i nie za prędko jakiś cykl prawd przejść rozmyślaniem porządnym, które dałoby mi głębszy, szczerszy, bardziej zaparty siebie, na ofiarniejszej miłości oparty stosunek do Boga. Chcę tu jeszcze powiedzieć, że wskutek dłuższego okresu niepracowania, nie umiem z czytania duchownego czy rozmyślania wyciągnąć korzyści na dłuższą metę; zapominam o tym, nie umiem sobie przypomnieć – czasem bardzo jasnego i obrazowego ujęcia pewnych zagadnień. Dlatego trzeba by może powtarzać. O tym temacie może jeszcze się porozumiewać będziemy.
Mam jedną nową, ważną sprawę, z którą muszę się do Księdza zwrócić, a którą bardzo trudno obiektywnie przedstawić. W tych dniach zwracają się do mnie koledzy o prezesurę „Bratniej Pomocy” studentów politechniki. Nie i kropka – łatwo powiedzieć i tak właściwie powiedziałem. Ale ciągle dalej mnie proszą, i to przyjaciele, którzy moją sytuację trochę znają i rozumieją głębsze motywy pracy i nie zmarnowania życia. […] Postanowiłem w tej sprawie czekać na odpowiedź Księdza i dlatego o rychłą proszę.
Proszę o modlitwę i pomoc.
Szczerze oddany
Jaś