Listy do księdza Władysława Korniłowicza

18 października 1925 r.

Drogi Księże
Miałem 15-go przysłać rozkład moich zajęć. Mam go już gotowego i miałem wczoraj napisać, ale się nie zabrałem z powodu drobnych przeszkód. Dziś też listu nie dokończę, bo Rodzice dziś przyjechali i jest już późno.
Szczegółowy plan od kilku dni zrobiłem, ale jeszcze zmiany w wykładach będą. Najgorsze to, że nie ma pewności, czy od razu do niego się zastosuję. Punktualne wstawanie od tygodnia usilnie staram się dotrzymać: 4 razy wstałem od razu, a 4 nie. Tak trudno dać sobie z tym radę, ale i to już duży postęp i mam nadzieję, że wkrótce się to ustali. Gorzej jest z nauką fizyki do egzaminu. Czas na to przeznaczony jakoś się rozłazi, a nawet choć siedzę i uczę się to tak mało w głowę wchodzi i tak nie umiem pamięci wysilić. Gdy wykładów uważnie słucham, to bardzo mnie męczy. Bardzo już dawno porządnie na wykłady nie chodziłem i to pewnie dlatego. Myślę, że wkrótce przyzwyczaję się do tego.
Czasem upadki się mnożą, rano nie wstaję, przez dzień nic prawie nie zrobię i tak wtedy nie wiedzieć co z sobą robić, jak z takiego stanu bezwładności i przygnębienia się wyrwać. Tak bardzo zabija mój czyn to mylenie, o którym pisał mi kiedyś Ksiądz. Rano, jak w tej sekundzie kiedy mnie budzą (lub budzik) nie wstanę, to potem ani rusz! Godzina lub 2 ciągle chcę wstawać i nie mogę. Było teraz bardzo zimno, od dziś palę, więc też lepiej pójdzie wstawanie. Codziennie rano robię gimnastykę i oblewanie zimną wodą (chyba, że bardzo późno wstanę). Na spanie przeznaczam prawie 9 godzin, bo tyle śpię, a nie ma wymówki przy wstawaniu, później coś się obetnie. Łóżko tak sobie urządzam by było twarde.
Nie wiem jak sobie urządzić czytanie duchowne. Na razie czytam (kończę) II tom „Św. Pawła” Tanarda . Bardzo mnie zajmuje i korzystam z tego. Nie wiem co potem wziąć. Najchętniej żywot jakiegoś świętego. Chciałbym prócz tego mieć coś do rozmyślania i w ogóle rozmyślania się nauczyć. Od czasu do czasu udaje mi się to czasem przed spowiedzią np. droga krzyżowa, psalmy, Tomasz a Kempis , jakiś rozdział z „Rozmyślań dla kleryków” ks. Brauchereau, Marmiona, ks. Teodorowicza . To takie przygodne zależne od usposobienia. Chciałbym systematycznie i nie za prędko jakiś cykl prawd przejść rozmyślaniem porządnym, które dałoby mi głębszy, szczerszy, bardziej zaparty siebie, na ofiarniejszej miłości oparty stosunek do Boga. Chcę tu jeszcze powiedzieć, że wskutek dłuższego okresu niepracowania, nie umiem z czytania duchownego czy rozmyślania wyciągnąć korzyści na dłuższą metę; zapominam o tym, nie umiem sobie przypomnieć – czasem bardzo jasnego i obrazowego ujęcia pewnych zagadnień. Dlatego trzeba by może powtarzać. O tym temacie może jeszcze się porozumiewać będziemy.
Mam jedną nową, ważną sprawę, z którą muszę się do Księdza zwrócić, a którą bardzo trudno obiektywnie przedstawić. W tych dniach zwracają się do mnie koledzy o prezesurę „Bratniej Pomocy”  studentów politechniki. Nie i kropka – łatwo powiedzieć i tak właściwie powiedziałem. Ale ciągle dalej mnie proszą, i to przyjaciele, którzy moją sytuację trochę znają i rozumieją głębsze motywy pracy i nie zmarnowania życia. […] Postanowiłem w tej sprawie czekać na odpowiedź Księdza i dlatego o rychłą proszę.
Proszę o modlitwę i pomoc.
Szczerze oddany
Jaś


1926

Drogi Księże
Dziś a raczej wczoraj po rozmowie z ojcem Jackiem zdecydowałem oddać się jemu pod wyłączne kierownictwo duchowe. Dopiero teraz to jasno zobaczyłem, że to będzie dla mnie najlepiej.  Bardzo mi nieswojo, że za ostatniej bytności księdza w Pełkiniach nie byłem na ten krok zdecydowany i nie chciałem o tym myśleć, a brać rzeczy tak jak aktualnie stały.
Sądzę wobec tego, że decyzja co do mnie zapadła taka, że ten rok mimo wszystko przebędę w seminarium lwowskim, że rozpoczęta akcja dla mojego pobytu w Rzymie nie pociągnie za sobą żadnych niemiłych następstw. Gdyby jednak tak było to bardzo a bardzo księdza za to przepraszam z całego serca, bo to wskutek braku decyzji i stanowczości i lenistwa. Pomimo tak trudnej i ciężkiej pod wieloma względami co do seminarium lwowskiego decyzji, czuję się spokojny i uspokojony.
Bardzo a bardzo dziękuję drogiemu księdzu za wszystko co dla mnie zrobił. Szczególniej może za te zachęty do wytrwania, do dźwigania się. Trudno naprawdę wszystko co czuje wyrazić – te nauki – te wymagania i listy które zawsze na długi czas stawały się pokarmem dla duszy i utrzymywały zawsze na jakiś czas bardziej wytężoną pracę i porządek. Niestety tak łatwo upadałem na duchu i tak słabą mam wolę, że nie umiałem dostosować się do wskazań a nawet żądań księdza.
Kończę list w pociągu. Jadę na jeden dzień do Warszawy w poniedziałek o 11.36 przyjadę do Lublina. Bardzo się cieszę, że będziemy się mogli zobaczyć i pomówić. Wierzę, że jak kiedyś mi ksiądz pisał nadal zostanie moim przyjacielem.
Muszę kończyć. Ściskam bardzo mocno i bardzo serdecznie.
Proszę o modlitwę
Zawsze kochający i wdzięczny
Jaś


Kraków, 16 września 1926 r.

[…] Donoszę z radością, że w niedzielę rano odbędą się moje obłóczyny. Strasznie prędko ten czas zleciał i nie chce się wierzyć, że to już naprawdę habit dominikański nosić będę! Wielka to łaska Pana naszego, abym jej godnie odpowiedział i bym wytrwał. Bardzo serdecznie proszę o modlitwy.


Kraków, 11 września 1928 r.

[…] Otóż 15 bm. najprawdopodobniej będę już przypuszczony do złożenia ślubów zakonnych. Oddaję się już całkowicie Panu Jezusowi w rodzinie św. Dominika  i za to natchnienie i powołanie dziękuję Panu i Matce Jego i nie wątpię, że na wiernej służbie wytrwam, pokładając całą nadzieję w łasce, którą tak obficie otrzymuję. Oddaję się Panu ukochanemu na niewolnika, niech czyni On i Matka Najświętsza ze mną, co zechce, służyć chcę żarliwie, choćby nie wiem, co było, Oni sami dopomogą. Jeśli Pan zechce, będę Jego apostołem, będę opowiadał Jego Ewangelię, uczył ludzi, by Go znali i do Niego ich przyprowadzał.


Lwów, 15 września 1931 r.

Drogi Księże
Dziś rozpoczynam rekolekcje przed ślubami wieczystymi, które mam składać 25 bm.  Bardzo proszę o modlitwy, abym całopalną ofiarę godnie złożył i potrafił w całej pełni, jak tylko to możliwe jak najdoskonalej całym życiem ją dopełnić, aby jak najintensywniej nieść i rozsiewać chwałę Stwórcy.
Byłem parę dni w Pełkiniach dla załatwienia spraw majątkowych i wynikło z tego to co na załączonym  odpisie posyłam. Kiedyś przy sposobności mam nadzieję omówić i wyjaśnić rzecz całą dokładniej. Na razie bardzo serdecznie Drogiego Księdza proszę aby się podjął złożonego ciężaru czy obowiązku a to z tej prostej przyczyny, że nie byłem w stanie w tak krótkim czasie zadecydować czegoś szczegółowego. Mam nadzieję, że uda się w niedługim czasie uruchomić na stałych i normalnych warunkach Związek Rekolekcyjny, na jego działalność jako kapitał żelazny powyższą sumę użyć. Powstrzymałem się od zamiaru przeznaczenia tej sumy na budowę domu rekolekcyjnego, gdyż szczególniej leży mi na sercu sprawa zorganizowania i uruchomienia  Związku Rekolekcyjnego.  Staś [brat, ksiądz] miał się widzieć z o. Jackiem [Woronieckim]  i sprawę ustnie przedstawić. Spodziewam się otrzymania tej sumy już w tym roku – 10 lat jest zastrzeżone dla ewentualnych nieprzewidzianych wypadków.  Proszę też bardzo aby ta sprawa cała pozostała pod dyskrecją do czasu odpowiedniego a przynajmniej do czasu porozumienia się.
Ściskam mocno i serdecznie i raz jeszcze polecam się gorącym modlitwom Drogiego Księdza
Szczerze w Panu oddany
Br. Michał Cz. OP