Listy do Stefana Swieżawskiego

Służew, 14 czerwca 1938 r. 

Kochany Stefanie!
Naprędce choć parę słów Ci odpisuję bo bardzo mało mam czasu i bardzo dużo zajęć. Cieszę się na Wasz przyjazd a zwłaszcza na przyjęcie do naszego zakonu. To przecież wielka łaska i miłosierdzie Boże, że tak łaskawie dopomaga do rozwoju życia Bożego w nas, daje tę pomoc i środki aby ciągle wzrastało w nas coraz pełniejsze życie, które jest jedno we wszystkich członkach jednego Ciała – Kościoła. Poszczególne rodziny w tym życiu zbiorowym mają wielkie znaczenie tej rozmaitości która wprowadza cudowne bogactwo piękno i rozkwit życia Bożego. Tak nam bardzo w Polsce potrzeba tego typu ludzi świeckich o zakonnym duchu dominikańskim którego trzeba dopiero wyrobić i wychować; jest on jeszcze niezrozumiały a tak wokoło potrzebę się jego odczuwa i da Bóg wkrótce powstaną coraz liczniejsze zastępy ludzi przez ducha pokuty twórczej dążących do doskonałości wewnętrznej i zjednoczenia z Chrystusem Panem, aby pełnym miłości duchem apostolskim szerzyć Królestwo Boże w jedności rodziny dominikańskiej.
[…] Przygotowuję teraz do święceń kapłańskich (24.7) 8-miu naszych braci. Polecam Waszym modlitwom i intencjom tę wielką sprawę.
Serdeczne pozdrowienia dla Was łączę i ściskam Cię serdecznie i Panu jak co dzień polecam.
Twój
fr. Michał OP


Kraków, 23 maja 1940 r.
Stolarska 12

Drogi Stefanie!
[…] Masz rację że nie chodzi w życiu naszym głównie o samą modlitwę ale „amitie avec Dieu”. (Wprawdzie teraz w czasie wojny szczególnie potrzeba modlitwy bo potrzeby dusz są o wiele większe: wytrwania dla gorliwych, pomocy dla nieszczęśliwych i słabych, nawrócenia dla złych i wybawienia dla umarłych itd.) To zjednoczenie i oddanie się ustawiczne Bogu polega na tym aby wszystko opanowała miłość; ale ona doprowadza i łączy z Bogiem całego człowieka przez rozmaite dziedziny życiowe, przez rozstrzelone pola aktywności. Trzeba to porządkować i do jedności celu sprowadzać i na to są poszczególne cnoty moralne. Każda z nich opanowuje i porządkuje swój właściwy przedmiot w sposób nadprzyrodzony (i przyrodzony). Miłość wszystko wiąże i wprost do Boga skierowuje. Czyli wpływ miłości na życie codzienne idzie przez cnoty. Sama miłość Boża (bez pełni cnót) będzie „samotna”. Potrzeba koniecznie cnót które opanują i uświęcą naszą aktywność zewnętrzną i wewnętrzną. Z wewnętrznych taka ważna pokora, ufność szczerość gorliwość moc (stanowczość) a szczególnie wytrwałość itd., które wraz z miłością i przez miłość czynią duszę Bożą i przez pośrednictwo Pana Jezusa i przez Jego życie w nas i przez oświecającą i uświęcającą działalność Ducha Świętego otrzymuje dusza radość i pokój i szczęście z coraz gorliwszej miłości która rozpala duszę zachwytem tego Piękna i Dobra i Prawdy które stanowią istotę nieskończonej Miłości.
Ściskam Cię mocno i całym sercem, dla Maryś serdeczności.
Twój
fr. Michał OP


Kraków, 2 lutego 1943 r.

Drogi Stefanie!
[…] Znalazłem nieznany mi obraz (fresk) Fra Angelico (w jego biografii) „Ofiarowanie w świątyni”. Cudowny jest szczególnie Symeon z wielką brodą z wyrazem zachwytu (S. Marco), Matka Boska trochę banalna ale mimo to nadzwyczaj subtelna, delikatna i uduchowiona. Tę tajemnicę szczególnie lubię głęboko rozważać czy na różańcu, czy w dzisiejszym święcie. Ofiarowanie w różnych momentach [życia] Pana Jezusa szczególnie tu ma zapoczątkowanie i widome usymbolizowanie – relację do kulminacyjnego punktu na Krzyżu i codziennego odnawiania we Mszy św.
Wiele serdeczności Wam posyłam i łączę się w modlitwach.
fr. Michał OP